Czasami sobie tworzę śmieszną poezję, a w zasadzie w pracy w opiece, często coś rymuję siedząc przy garach. Też nie raz, nie dwa wychodzi mi rym po niemiecku. Rodzina przy wizycie się śmieje, bo mnie się „rymło”. Tylko wtedy trzeba zaznaczyć: „Oooo rym. I wychodzi o dziwo. To lubię, a przy tym ile śmiechu. To są fajne chwile, kiedy podopieczny, czy podopieczna w trakcie odwiedzin rodziny troszkę się pośmieją. Często takie robienie z siebie „pajaca” wpływa bardzo korzystnie na relacje zarówno z człowiekiem, którym się opiekujemy, jak i jego(jej) rodziną. Taką Stelę się potem pamięta do końca życia i zawsze jest co wspominać na stare lata.