Można w opiece się wkopać na zasadzie konia trojańskiego. I wtedy jest niezła zadyma. Firma wysyła nas opiekunów do pracy, a tutaj rodzina oszukuje i ją i nas mówiąc, że praca spokojna, bez problemów, a dostajemy opiekę nad psychopatą, a to już nie jest przyjemne. Rozumiem chorego, ale nie jego krewnych, którzy pewnie czekają na jego testament i to zapewne bogaty.
Już mi się zdarzały opowieści o zwariowanych staruszkach. My za to nic nie możemy, tylko mamy trefną pracę. Jak tutaj zapracować dla rodziny? No i co? Piękny „Koń”, a w środku „Dziecko-niespodzianka?” Na dodatek wysyp zmasowany wroga, wychodzi na to. Brunner, nie ze mną takie numery. Spadam sobie na drzewo banany prostować!