Lądowisko w pracy

Chcielibyśmy sobie dojechać do podopiecznego inaczej. Czasami się nam marzy helikopter od domu do domu, a nie tylko busik. Było by szybciej, tylko lądowiska brak. Możemy sobie tylko zamontować śmigiełko latem na czapeczce no i mamy wtedy helikopter, tylko w malutkiej wersji. Pośmiać się czasem warto i nawet trzeba, lecz jadąc do pracy zawsze jesteśmy pod wpływem adrenaliny i dopiero na miejscu schodzi z nas powietrze i mamy ten 1 dzień na odpoczynek po podróży. Potem lądujemy jako opiekuni w pracy i kółko się dzień w dzień kręci. Wychodzi na to, że mamy „wiertalota” cały czas. Nie trzeba helikoptera, by mieć „kręciołę” na co dzień i kręcić się w pracy…

Dodaj komentarz