A i w PL-u się zdarza, że musimy walczyć o naszą wolność i niezależność.
W końcu to ja jestem ta Wanda, co nie chciała Niemca, a miałam ich trzech. Każdy był specyficzny, ale każdy wniósł do mojego życia coś ciekawego i do dzisiaj mogę z nimi iść na kawę i sobie pogadać, czy to po polsku, czy po niemiecku, albo makaronizmem. Żeby było śmieszniej, to każdy z każdym się spotkał (jak pech, to pech). Polubiłam tych facetów i wcale nie mam problemów z porozumiewaniem się nawet za granicą, bo człowiek jest zawsze swoistym człowiekiem o własnej osobowości….i tak chyba zostanie… Tylko jako opiekun także potrzeba być patriotą.