Po Świętach

Jak zwykle po tych całych „spędach” w domu mamy chwilę oddechu, ale to nie wszystko. Jasne, że zostaje ciasto, jakaś ryba, jakaś sałatka i chlebek. Pewne rzeczy można przetworzyć, ale nie wszystko. Ja miałam przygotowane nadziewane jajka dla 13-stu osób, bo tyle miałam w domu i zapier…. przez 3 dni pod rząd. Opieka rodzinki dostarcza tyle emocji, jak opieka nad leżącym chorym. Oczy dookoła głowy. No to teraz te jajka. Kombinacja alpejska, jak slalom gigant, albo się uda, albo polegnę. Tak więc się wycwaniłam na obiadek poświąteczny. Zmieliłam wszystko, połączyłam z gotowanymi ziemniakami i zrobiłam misz-masz z tej masy. I tak pewnie musiałabym to w sumie wyrzucić i co mi szkodzi. Zrobiłam kotlety jajeczno-rybne i o dziwo, wyszły. Ale strachu było dużo.

Dodaj komentarz