Sknerstwo czy niemiecka oszczędność

Niemcy to naród, który potrafi oszczędzać. Wiem co mówię, wiem co to niemiecka oszczędność, a może to sknerstwo? Granice pomiędzy sknerstwem a oszczędnością bywają trudno zauważalne.
U seniora w Niemczech żywność się raczej nie marnuje. Wszystko jest wykorzystane. Wyrzucać to grzech, gorzej jak się je przeterminowane produkty a i tak bywa.
Co ciekawe u nas w Polsce zauważymy na produktach spożywczych napis: „Należy spożyć do…”
W Niemczech na produktach spożywczych mamy inny napis: „Mindestens haltbar bis…”, co w tłumaczeniu znaczy „Przynajmniej trwałość do…”.
Zawsze się zastanawiałem nad tym, czy rok po tej dacie to też nadaje się do spożycia? Ocena tego czy się nadaje czy też nie to raczej indywidualna sprawa konsumenta. W skrajnych przypadkach przy słabym widzeniu i braku powonienia może to prowadzić do spożycia artykułów nieświeżych.
Jak to mówią co kraj to obyczaj, w każdym razie Niemcy ci starsi tak szybko żywności nie wyrzucą, a kupują często te najtańsze wędliny. Wątrobianka, mortadela, wątrobiankę można w Polsce też kupić, ale mortadelę raczej już nikt nie kupuje.
Oczywiście nie wszyscy Niemcy są tacy sami, co niektórzy też jadają normalnie.
Tak się zastanawiam, że może to jest spowodowane tym, że w czasie i po wojnie w Niemczech był głód i co niektórzy nie mieli rzeczywiście co jeść, mogło to się przecież odbić na ich całym późniejszym ich życiu?
Może z tego właśnie bierze się niemiecka oszczędność.

Dodaj komentarz