Walentynki i my

Raz do roku mamy oficjalną okazję pokazać partnerowi, czy partnerce, że kochamy. Wtedy panowie biegną z kwiatami i prezentami, panie także i jeszcze dodatkowo pieką pyszne ciasto, by nasz pan miał co wcinać w tym dniu. Inaczej jest (jak nie raz mówimy) na wygnajewie. Jedziemy do pracy na Stellę i niestety ten dzień nie jest już tak urokliwy, jakby miał być. No ale co poradzić? Jesteśmy przy chorym i możemy tylko liczyć na telefon. Czyli mamy nie Walentynki, ale dzień murarza, czyli Walę tynki. Walimy w pracy ile się da na „szichcie” i zapominamy, że niestety jesteśmy skazani na siebie i nikt nam nie powie, że najlepszego, zdrowia i takie tam…

Dodaj komentarz